deesowiec przed ślubem
Jak w powitalni napisałem, mój przypadek nie jest silny. Jest za to mocno związany z fobią społeczną. Jestem raczej otwarty na ludzi, dość błyskotliwy nawet ;P , ale wiadomo, czasem ciężko ludziom zaakceptować siebie takim jakimi są i ambitnie stawia się sobie coraz wyższe poprzeczki. Wydaje mi się, że moją złą cechą jest brak asertywności i tłumienie w sobie złych emocji. I po części stąd wyzwalają się moje problemy emocjonalne co prowadzi do nasileń drżenia. Po siedmiu latach samotnych zmagań z drżącymi rękami (niestety jeszcze nie byłem u lekarza - pewnie dlatego, że nie telepie mną zawsze i staram się unikać takich sytuacji) czuję, że sam już nie daję sobie z tym rady. W pracy mam cyklicznie sytuacje, gdzie muszę obsłużyć otwieranie kopert przetargowych. Na przetargi zawsze przychodzą nieznani ludzie, a ja mam taką funkcję. Próbowałem już różnych metod: wyciszenie, oddechy, zajęcie do ostatnich chwil inną pracą, tablety uspokajające, jednak zawsze przy tej czynności ręce mam sztywne jak grabie - żeby jak najbardziej ograniczyć trzęsienie - co oczywiście prowadzi do jeszcze większego nakręcenia.
Mam kłopot, żeby w gronie znajomych lub na spotkaniach zawodowych wypić normalnie kawę, czy herbatę, o zjedzeniu rosołu w rodzinnej świątecznej atmosferze to już nawet nie powiem. Chyba, że po kielichu.
Zauważyłem od jakiegoś czasu, że alkohol pomaga na trzęsienie i dlatego jak tylko mogę, niestety trunek ten mi towarzyszy. Tyle, że wszyscy wiemy, że to nie jest terapia, a efekt kaca potęguje dolegliwości.
Mam w sobotę iść do znajomych - piwo. W niedzielę obiad z rodziną - piwo.
Niech jeszcze w poniedziałek w pracy przyjdzie stres - koło się zamyka i mamy alkoholika oczko

Chyba najwyższy czas iść po poradę do specjalisty.
Najgorsze jest dla mnie to, że czeka mnie niedługo własny ślub i zamiast cieszyć się z tego dnia, cały czas myślę czy jakoś to wytrzymam. Moja wybranka zna mój problem. Jest kochana, bo mnie rozumie.
Może to banalne i płytkie myślenie, ale co byście zrobili na moim miejscu, zaczęli leczenie jakimiś mocniejszymi lekarstwami (oczywiście po wizycie u lekarza) i na weselu nie wypili ani grama, czy tradycyjnie - poczekać do pierwszego głębszego i zapomnieć jeszcze raz o chorobie? Albo pierwszego głębszego wypić przed wszystkimi.... źle się czuje z takimi rozwiązaniami i czuję, że psychicznie zaczynam już tracić kondycję. Stąd moje poszukiwania i rejestracja na forum.
W sumie to pytania retoryczne, nie oczekuję odpowiedzi jak mam zrobić, ale chciałem opisać jakie mogą mieć problemy ludzie tacy jak my.
Żeby nie było błędnego obrazu: Staram się być aktywny fizycznie. Biegam po 8-10 km, choć nieregularnie. Często jeździmy w góry. Jem raczej zdrowo i biorę suplementy (magnez, potas). Kondycję mam dość dobrą ale jak wiecie to nie wiele pomaga. Myślę, że dużo by dała zmiana pracy na nudną, rutynową, bezstresową. Dało by to odpoczynek psychiczny + zdrowy tryb życia... Ale póki co jeszcze powalczę. Pozdrawiam


  PRZEJDŹ NA FORUM