Czy to DS czy może coś innego?...
Witam, powiem szczerze, że zupełnym przypadkiem natrafiłem na to forum... Borykam się od dawna w zasadzie odkąd pamiętam czyli od dziecka, z pewnym problemem... Mianowicie trzęsieniem się rąk. Jak jestem sam, nikt na mnie nie patrzy to drżenie jest niewielkie i nie utrudnia w zasadzie funkcjonowania (może za takimi wyjątkami jak muszę coś malutkiego przylutować... wtedy to miewam problemy, ale trzymając lutownice dwoma rękoma jakoś daje radę)... Mam też coś takiego, że jak napinam np. bicepsy to mięśnie mi drżą... podobnie mam jak ponoszę coś cięższego, to później też odczuwam mocniejsze drżenie przez jakiś czas nawet jak jestem sam, ale to wszystko mi nie przeszkadza zbytnio, nauczyłem się z tym żyć... rzecz w tym, że mam ogromne problemy we wszelkim towarzystwie szczególnie jeżeli trzeba coś zjeść (zup nie jadam już w ogóle, bo to była by jedna wielka porażka, wszystko by mi się rozlało), przenieść jakieś szklanki itp... nie wspominając już o sytuacjach stresowych gdzie trzeba coś zrobić rękoma które to dodatkowo bardzo mi się pocą... Ogólnie rzecz biorąc, to mimo iż jestem praworęczny to lewa ręka drży mi mniej i w zasadzie od jakiegoś czasu jak coś robię publicznie to robię to lewą... kompletnie nie wiem z czego to wynika. Czasami gdy jest już bardzo bardzo źle (tzn. czymś się mocno zdenerwuję) to zdarza się też, że odczuwam trzęsienie się głowy.
Do tej pory byłem przekonany, że to wszystko wywołane jest przez fobię społeczną i że dostałem od tego wszystkiego nerwicy, bo odczuwam prawie non stop wewnętrzny lęk... (ciekawe jest jednak to, że nie odczuwałem go w czasie letnim kiedy chodziłem do pracy <co ważne była to praca w której nie musiałem wykonywać bardzo precyzyjnych czynności i nikt nie patrzył mi na ręce> a nie musiałem chodzić na uczelnie, a myślę, że to dlatego, że ja się po prostu cały czas boję, że będę musiał coś tymi rękoma robić jak wszyscy się będą patrzeć... dodam, że jakieś 2 lata temu odbyłem kilka wizyt u psychiatry i psychologa, bo miałem ogromny problem z wystąpieniami publicznymi gdzie dochodziło do trzęsienia się rąk i nie tylko... a z racji studiów tych wystąpień miałem dużo i wciąż jakieś tam się pojawiają... wtedy psychiatra dała mi propranolol i po kilku wizytach u psychologa przeszedłem wszystkie referaty jakie się zdarzyły bez żadnego trzęsienia).

Także teraz to ja nie wiem... bo może wcale nie mam nerwicy i fobii tylko to cholerne DS?... Mam tak straszną ochotę gdzieś iść, z kimś się spotkać na mieście czy nawet zaprosić jakąś dziewczynę na kawę... ale nie mogę przez to gówno... mam tego wszystkiego po prostu dosyć... która kobieta zechce faceta który drży jak galaretka truskawkowa?... Na wszelkie zaproszenia zawsze muszę odmawiać... czy imprezy czy coś gdzie jest więcej ludzi to zawsze odmawiam, bo pierwsze co o czym myślę, to że będę musiał coś robić tymi rękoma i zaraz zaczną się trząść... Cały czas siedzę z obawą, że gdzie nie pójdę to zaczną mi się trząść przy ludziach...
Nie raz zdarza mi się, że pogadam z kimś kogo nie znam... czy w sklepie czy na stacji... gdziekolwiek... i jakoś nie mam przy tym strasznych oporów, nie mam oporów chodzić do jako tako publicznych miejsc... problem pojawia się gdy myślę o tych cholernych rękach...
Mam wyznaczoną wizytę do psychiatry ale nie wiem... może ja powinienem się udać do neurologa...


  PRZEJDŹ NA FORUM