Jak w ogóle funkcjonujecie z DS?
Bez leków i bez diagnozy to nie funkcjonowałam... dziś mam leki choć diagnozy nadal nie...a przynajmniej nie potwierdzoną na 100% na przewagę żadnej choroby.
Odkąd biorę leki na drżenie o wiele łatwiej mi się żyje, gdy zapomnę o którymś organizm zaraz się o nie upomina (także we śnie jeśli zapomnę wesoły )
Mimo braku diagnozy nie myślę już o tym, że mam problemy i jakie one są a raczej o tym, jak żyć by łągodzić skutki moich problemów. Można powiedzieć że "polubiłam się" z moją chorobą. Nauczyłam się z nią żyć, nauczyłam się radzić sobie z problemami. Próbuję w życiu coś robić ... nie jest to łątwe ale działam i to mi pomaga. Nie pracuję na etacie bo długotrwałe siedzenie mi szkodzi a niestety byłam biurokratką w kolejno kilku urzędach. Postanowiłam jednak odpuścić ten kierunek bo chyba cztery lata z mojego życiorysu to byłą praca w biurze i zwolnienia i świadczenia rehabilitacyjne na zmianę. Państwo niestety nie jest wylewne jeśli idzie o naprawianie skutków mych złych stanów. Uratowała mnie rodzina i pasmo wyrzeczeń najbliższych. Dla nich walczę o siebie każdego dnia, cieszę się że chodzę, staram się utrzymywać we względnej kondycji fizycznej choć łatwo nie jest, prowadzę działalność choć rynek ciężki i w branże średnio trafiłam więc badam inne dziedziny licząc że się w końcu coś zakręci. I przede wszystkim wyjść z domu ... po kilku latach zmagań ze zdrowiem i braku kontaktów z ludźmi nie było to proste ale dziś mogę powiedzieć że chyba daję sobie radę z tym wszystkim. Przede wszystkim pozytywne nastawienie, dbanie o ciągły zapas leków, nie przemęczanie się ...
lol


  PRZEJDŹ NA FORUM