Witam :)
    Tommy_DS pisze:

    Witaj Karolino. U mnie drżenie na dobre zaczęło się gdy miałem 17lat.Choć myślę że to mam od urodzenia bo w szkole podstawowej już koledzy zwracali uwagę że trzęsą mi się ręce jak idę do tablicy albo że "wykonuję ruchy rękami jak robotwesoły". Tak samo jak u Ciebie nie mam wsparcia w rodzinie pomimo iż mama ma to samo. Po kilku nieprzyjemnych sytuacjach z drżeniem rąk(nóg i głowy)uśmieszkami i dopowiedzeniami innych osób zacząłem coraz bardziej wycofywać się z życia społecznego. Doszła chyba już też do tego fobia społeczna i coraz częstsze dołki i samotność. Na spotkania rodzinne wybieram się najczęściej po setce wódki po to pomaga mi przy tej chorobie. Do lekarza nie wybierałem się przez ponad 20lat ponieważ od kilkunastu lat byłem pewny na 90% że to drżenie samoistne a wiadomo jak na razie nie ma na to lekarstwa.Teraz mam 40lat i postanowiłem dwa tygodnie temu udać się do neurologa który potwierdził moje przypuszczenia.Uważam że wiele osób zmaga się z DS tylko boją się o tym mówić.Szkoda że nie można innym ludziom przybliżyć tej choroby może by nas zrozumieli. wesołyA może jakaś składka na reklamę w telewizjijęzor



Tak sobie myślę, że bardzo wiele osób ma tę chorobę, ale z jakichś powodów nie idzie do lekarza. Może dlatego, że myślą "taki jestem i już. to nic takiego, na pewno nie da się z tym nic zrobić". Piszę tak, bo próbuję odgadnąć po kim to mam i nie mam zielonego pojęcia. Miałam babcię samotniczkę i zastanawiam się, czy może właśnie ona to miała i dlatego się wycofała z życia społecznego. Ale wg mamy nigdy nie widziała, żeby babcia się trzęsła - jedynie na starość. Z kolei mój dziadek, który zmarł w wieku ok. 35 lat podobno dużo pił. Więc podejrzewam, że pił, bo może miał ds?
Tak sobie kombinuję, zastanawiam się po kim mogę to mieć, że doszłam do wniosku, że w tamtych czasach ludzie pewnie ukrywali takie rzeczy i myśleli sobie "tak już mam i tyle".
Mam nadzieję, że wizyta u neurologa Ci pomoże. U mnie jest o wiele lepiej wesoły Jestem inną osobą niż kilka miesięcy temu... zupełnie inną niż sprzed roku... Choroba zeszła u mnie na drugi plan. Już aż tak się nie boję spotkań ze znajomymi, rodziną. Odkąd biorę propranol nie muszę wypijać setki (lub nawet dwóch, trzech!) wódki przed wyjściem na jakieś spotkanie, imprezę! bardzo szczęśliwy Wszystkim tego życzę i pozdrawiam wesoły wesoły wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM