Przedstawmy się:)
Witam wszystkich, jestem tu już od jakiegoś czasu chociaż głównie w charakterze czytelnika. Po latach zmagań z drżącymi rękami i z samą sobą (pt. "nic ci nie jest, wmawiasz sobie", "to pewnie tylko przez ten stres" albo "na pewno da się nad tym samodzielnie zapanować") trafiłam dzisiaj do neurologa. Pani doktor poważnie podeszła do sprawy, bo oprócz recepty na propranolol, skierowała mnie również na rezonans magnetyczny (żeby wykluczyć inne choroby) i za miesiąc (w zależności od tego jak zareaguję na leki) rozważa skierowanie mnie na obserwację w szpitalu. Przez moment czułam się jakby wykryła conajmniej jakiegoś guza muzgu, a to tylko DS...

Mam do was pytanie natury czysto praktycznej. Czy są wśród was osoby zamężne/żonate, które w momencie ślubu chorowały? Jak to ogarnęliście? Leki, kilka głębszych? Jak trafić tą obrączką w palec drugiej osoby i podpisać te cholerne dokumenty pod czujnym okiem księdza, świadków i może jeszcze jakichś ludzi? Za kilka miesięcy wychodzę za mąż i dzień, o którym podobno od małego marzy każda dziewczynka, mnie przyprawia o najczarniejsze myśli, palpitacje serca i czekam na niego jak na wykonanie wyroku publicznego upokorzenia przed całą rodziną i grupką najbliższych znajomych. Makabra.

Pozdrawiam was serdecznie i czekam na jakieś wskazówki.


  PRZEJDŹ NA FORUM