Mój przypadek
    Kaja pisze:

    Witajcie!

    Po pierwsze chciałam powiedzieć, że jestem pod wrażeniem Waszego optymizmu..ogółem. Nad napisaniem postu tutaj zastanawiałam się od dłuższego czasu, dziś jednak coś pękło..być może akurat tutaj znajdę pomoc..nie wiem..
    Otóż na ds choruję od około 3 lat, wiadomo ze stopniowym pogarszaniem stanu..zaczęło się od trudności zjedzenia posiłku w obecności obcych osób na stołówce - po dziś, podobne trudności ale w obecności kogokolwiek. Z resztą..każdej czynności, przy której muszę użyć rąk, jednocześnie w obecności innych, towarzyszy ogronme trzesienie - zależnie od sytuacji nawet całego ciała, oraz głosu. Próbowałam zasięgnąć porad wielu lekarzy, wówczas nie znając diagnozy - neurologa, endokrynologów, następnie psychologów, psychiatrów a nawet bioenergoterapeuty. Co z tego wynikło a to, że od psychiatry dostałam mega dawki xanaxu, neurolog stwierdził, że jestem zdrowa (wyszłam z gabinetu z płaczem), psychologowie nie dali mi rady bo sama uprzedzałam ich mówiąc to co oni za chwile chcieli powiedzieć, tym samym doprowadzając do sytuacji, że zapadała niezręczna dość cisza.. jeśli chodzi o sprawy z tarczycą to już w normie, bioenergoterapeuta..no cóż, sprawił, że przez kilka dni byłam szczęśliwa, nie potrafię powiedzieć jak on to zrobił, ale w tym czasie ręce trzęsły się znacznie mniej (chcę nadmienić, że co do tego typu terapii byłam nastawiona baardzo sceptycznie, wręcz nie wierzyłam w jakąkolwiek moc takich ludzi, zostałam wręcz znuszona do wizyty przez rodzinę po nieudanej próbie samobójczej)jednak gdyby owy Pan już na drugiej wizycie mnie nie uwodził, by na trzeciej wprost zaproponować sex, być może zdziałałby cuda (wiadomo, podziękowałam a ręce znów zaczęły latać). Tak więc nikt nie zdiagnozował u mnie ds (ja sama nie wiedziałam o tym, że inni też na to chorują), diagnozę postawiłam sobie sama około rok temu, czytając wypowiedzi innych. Zaczęłam sama stosować propranolol w dawce 10 mg, w tej chwili 20mg 2x dziennie, ale muszę skonsultować to z lekarzem bo mam straszne duszności po przebudzeniu rano. Xanax z kolei biorę doraźnie, kiedy wiem, że np muszę za kilka hm..godzin podać komuś kawę.Przytoczyłam tu prozaiczną czynność, bzż której nie wyobrażam sobie nieobecności tej benzodiazepiny...nie wspominając już o poważniejszych sprawach gdzie xanax to już norma.
    Ogólnie, z normalnej osoby, cieszącej się życiem, otaczającą przyrodą, najmniejszym sukcesem, powodzeniem u płci przeciwnej, stałam się niezwykle schorowaną, znerwicowaną, zkłóconą ze światem a przede wszystkim ze sobą. Popadam w jakieś paranoje, wariuję już, chorobę ukrywam od ponad 3 lat, nie ma opcji, żebym komuś z otoczenia o niej powiedziała - już to zrobiłam i powiedziałam 2 osobom - które nie zrozumiały w ogóle problemu a ja teraz, szczególnie w ich obecności nie jestem w stanie nic rękoma zdziałaćsmutny Kłocę się z wszystkimi, bliskie mi osoby się ode mnie odwracają, co mnie nie dziwi bo jestem nie do zniesienia, o poznawaniu osób płci przeciwnej nie ma mowy (myśl o wspólnej kolacji, kawie etc. mnie przeraża) W samotności nie potrafię żyć, umieram od środka, ale naprawdę, ciężko ze mną wytrzymać. Mam coraz dziwniejsze myśli i zaczynam bać się samej siebie. Płaczę, by za chwilę się uśmiechać. Coraz więcej innych chorób mnie dopada. Moi drodzy..ja zwyczajnie sobie nie radzę. I znając swoje psychozy boję o przysłowiowe jutro.
    Kilka dni temu byłam u kolejnego neurologa, który o dziwo nie przepisał mi kolejnej dawki xanaxu a stwierdził, że jestem od niego uzależniona i skierował do psychiatry na odwyk. Owa wizyta ma się odbyć jutro...być może również dlatego tutaj piszę..być może znając swoje psychozy boję się o swoją reakcję, kiedy kolejny lekarz zbagatelizuje mój problem? Ja naprawdę, wiem jak xanax mnie zniszczył, nie nawidzę siebie pod jego wpływem, nie pamiętam przez to ślubu siostry, ani brata..z resztą wielu zdarzeń, moja pamięć i zdolność koncentracji pozostawia wiele do życzenia. Z niegdyś inteligentnej dzieczyny stałam się przysłowiową blondynką.. lekarz chce mnie wycignąć z xanaxu, ale kiedy ja bez niego normalnie nie mogę funkcjonować (pojecie normalnie nie jest tutaj niednoznaczne). Ok, trzęsę się teraz nawet bez obecności innych, zdaję sobie sprawę, że to efekt uzależnienia, ale czy Pani neurolog zastanowiła się dlaczego ja ten xanax zaczęłam brać..tego już nie wiem. Kiedy rzuciłam jej hasło choroba Minora, zdawała się być bardzo zdziwiona...jakby nie wiedziała co to jest, a jedyne co powiedziała na to, to "nie sądzę". No nic, zobaczę co powie mi ten psychiatra w poniedziałek, ale jeśli on mi nie pomoże, to ja nie wiem, sama nie dam sobie rady... mogłabym tu pisać i pisać, ale i tak napisałam dużo jak na mnie oczko mam szczerą nadzieję, że ktoś to przeczyta, może odpisze, może stanie się cud i wyjdę z tego jakże głebokiego dołka.. chcę żyć, ale z tą chorobą - nie potrafię, póki co ona wygrywa.


  PRZEJDŹ NA FORUM